Nagle w moim pokoju pojawił się Styles razem ze swoją walizką.
-Chciałem się tylko pożegnać-powiedział,a kilka łez spłynęło po jego policzku.Położyłam rękę na jego ramieniu,przytulając go do siebie.
-Gdzie zamierzasz mieszkać?-spytałam.
-Nie mam pojęcia...moje życie już nie ma sensu...tylko Louis sprawiał,że moje życie było doskonałe...kocham go-powiedział smutno.
-Hazz-zaczął niepewnie Zayn-Możecie razem z Charlotte mieszkać u mnie.Mieszkam teraz z Perrie,więc moje mieszkanie jest puste-zaoferował Malik.
-Dzięki stary...nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć-oznajmił Loczek,a jego zielone tęczówki były zalane od łez.
-Jesteś moim najlepszym przyjacielem,a przyjaciele powinni sobie pomagać w trudnych sytuacjach-powiedział brunet,poklepując Harry'ego po plecach.
Styles i Zayn usiedli na moim łóżku,podczas gdy ja zaczęłam się pakować.W pewnej chwili do mojego pokoju weszła Caroline.Loczek podniósł głowę,a jego oczy zabłyszczały z zachwytu.
-Charlotte-powiedziała,spoglądając na Harry'ego-Chciałam ci tylko powiedzieć,że wierzę wam...wierzę w to,że pomiędzy tobą,a Stylesem do niczego nie doszło.
Nie mówiąc nic podeszłam do kuzynki,przytulając ją mocno.
-Nie chcę,żebyś się wyprowadzała.
-Caro to tylko 2 ulice stąd.Będziesz mogła mnie odwiedzać codziennie-pocieszyłam Caroline-Po prostu Louis musi ochłonąć...kiedyś w końcu musi mu to przejść.Kocham go bardzo-powiedziałam,wychodząc z Malikiem i Loczkiem z mojego pokoju.
-Jadę z wami-krzyknęła za nami Caro-Nie chcę tu siedzieć sama.
-Harry prowadzisz-oznajmił Zayn,rzucając mu kluczyki.
Styles złapał je zwinnie i zadowolony zbiegł po schodach,podbiegając do samochodu.
ROK PÓŹNIEJ
Od kiedy wyprowadziliśmy się z Harrym,mój brat nie odezwał się do nas ani razu.Byłam załamana,ale Styles za to szybko zapomniał o Louisie i związał się z Caroline.Nie miałam nic przeciwko,że byli razem i wyglądali na szczęśliwych.Jestem pewna,że Lou nie byłby zadowolony i cierpiałby jeszcze bardziej tak,jak ja w tej chwili.Pomimo tego,że Zayn codziennie mnie odwiedzał i spędzaliśmy ze sobą całe dnie nie mogłam pogodzić się z tym,że Loui tak mnie znienawidził.Liczyłam na to,że kiedyś jeszcze mi wybaczy.Kiedy Malik wyszedł późnym wieczorem do domu Pezz,postanowiłam wyjść na miasto.Chodząc po centrum Londynu,skręciłam w boczną,ciemną uliczkę.Nagle ujrzałam zakapturzoną postać,która zbliżała się do mnie.
-Kogo my tu mamy Charlotte Tomlinson-zadrwiła nieznajoma osoba.
-Jak zwykle to samo-odrzekłam,puszczając jego słowa mimo uszu.
-Masz kasę?
Bez słowa wręczyłam tajemniczej osobie banknot o wartości 100 funtów.Chłopak(przynajmniej tak mi się wydawało) wręczył mi 3 opakowania białego proszku i zniknął.Wyjęłam z kieszeni paczkę papierosa i zapaliłam jednego.Co chwilę rozglądałam się czy jakiś wścibski paparazzi nie czai się za rogiem,robiąc mi zdjęcia.W końcu rzuciłam niedopalonego papierosa na mokry chodnik i pobiegłam do domu.Wracając ujrzałam w salonie na kanapie Stylesa i moją kuzynkę wtulonych w siebie,oglądających jakąś komedię.Przysiadłam się do nich,wpatrując się w ekran telewizora.Nagle poczułam straszny,przeszywający ból w okolicach brzucha.
-Charlotte wszystko w porządku?-spytał Loczek i poderwał się energicznie.
Po chwili ujrzałam krew,która lała się strumieniami po moich nogach.
-Harry dzwoń po pogotowie-krzyknęła przerażona Caroline,która wycierała mnie z krwi.
Po 5 minutach zjawili się ratownicy medyczni,którzy ocenili mój stan i zabrali mnie do szpitala.
*******************************
Po kilku minutach w szpitalu zjawił się mój ukochany,który był zaniepokojony moim stanem zdrowia.Przy moim łóżku siedział Loczek wraz z moją kuzynką,która kurczowo trzymała mnie za rękę.
-Charlotte...kochanie nic ci nie jest?-spytał Zayn,wchodząc do sali jak burza.
-Zostawcie nas samych-oznjamiłam.
Harry objął Caroline i wyszli.
-Już mi lepiej.Jutro mnie wypisują-uspokoiłam Malika,trzymając go za rękę.
-Lottie powiedz mi co się stało.Skarbie nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem kiedy Hazz powiedział mi,że jesteś w szpitalu...
-Zayn...nie wiem jak ci to powiedzieć...byłam w ciąży.To było nasze dziecko...zrozum mnie nic już nie mogłam zrobić-powiedziałam,a łzy napłynęły mi do oczu.
Malik zacisnął mocniej swoją rękę na moim nadgarstku.
-
Który to był miesiąc?-spytał załamany?
-3...Zayn to moja wina...ja...paliłam jestem uzależniona od narkotyków...okres mi się spóźniał,ale ja myślałam,że to przez te świństwa-powiedziałam rozpaczliwym tonem.
Malik popatrzył na mnie zdziwiony,mówiąc:
-Ty wiesz co najlepszego zrobiłaś? Zabiłaś nasze dziecko,które tak bardzo pragnąłem mieć z tobą.Niestety Perrie jest bezpłodna i nie może mi dać tego,co ty możesz.Nie wiem co teraz z nami będzie.Zerwałem dzisiaj z Pezz specjalnie dla ciebie,a ty wywijasz mi taki numer...
-To nie jej wina-powiedział dobrze znany mi głos.
Zayn odwrócił się,a moi oczom ukazał się Louis wraz z Eleanor.
-Caroline do mnie zadzwoniła,wszystko dokładnie mi opowiedziała i błagała mnie,żebym przyjechał.Nie mogłem zostawić mojej ukochanej siostrzyczki samej.Wybaczam ci-powiedział Lou,spoglądając na El.
Popatrzyłam zdziwiona na Louiego,a strumień łez gładził moje policzki.Louis widząc to podszedł do mojego łóżka i przytulił mnie mocno do siebie.
-A co dalej z Harrym?-spytałam.
-Wyjaśniliśmy sobie już wszystko i postanowiliśmy,że zostaniemy tylko przyjaciółmi.Eleanor wróciła
do mnie.Tak na prawdę to z nią chcę spędzić resztę życia.Kocham ją-powiedział brat,całując dziewczynę.
Kiedy tak rozmawialiśmy zauważyłam,że Malika już nie było.Nie miałam zamiaru już płakać postanowiłam,że dam mu trochę czasu.Podczas moich rozmyślań zauważyłam,że na sali przybyli wszyscy oprócz Zayn'a,który przed chwilą wyszedł.Koło mojego łózka znajdowali się Liam i Danielle,Louis z Eleanor,Styles i Caroline,Juliette z Niallem oraz Carly i Justin.
-Nieźle nas nastraszyłaś wszyscy martwiliśmy się strasznie o ciebie-powiedział Lee,całując mnie w czoło.
-Najważniejsze,że wracasz już do siebie-dodała Dan,ściskając moją rękę.
-Nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby coś ci się stało-odparł Lou-Jesteś moją siostrą i czuję się za ciebie odpowiedzialny.
-Jutro jak cię wypiszą to zapraszam cię na zakupy...taki babski wypad.Oczywiście Danielle,Caroline,Jul i Carly idą z nami-pisnęła El.
-Doceniam twoje starania,ale nie mam jakoś ochoty.Jedynie co bym chciała robić to zaszyć się w kącie i już nigdy z niego nie wychodzić-oznajmiłam,powstrzymując się od płaczu.
-Charlotte przecież nie możesz wiecznie siedzieć w pokoju i rozpaczać.Jeśli Zayn na prawdę cię kocha to jestem pewna,że ci wybaczy.Tak wyluzujesz się i pójdziesz z nami na małe,wiosenne zakupy,a nasi chłopcy odpoczną sobie od nas-powiedziała Caroline,spoglądając co chwilę na Harry'ego.
-Odpocząć? Od ciebie skarbie nigdy.Będę tęsknił...mam nadzieję,że jak już przyjdziesz z tych zakupów to chyba jakaś nagroda mi się należy-powiedział Styles,całując ją w policzek.
-Zboczeniec!-krzyknął Niall,pokazując język Loczkowi.
**********************************
Nazajutrz wyszłam ze szpitala.Carly i Justin przyjechali po mnie.Był słoneczny ranek,wiatr lekko targał moimi włosami.Poczułam jak łza spływa po moim policzku.Szybko ją otarłam,uśmiechając się do mojej przyjaciółki i jej chłopaka.
Nagle Carly złapała mnie za rękę, mówiąc:
- Charlotte zanim wejdziesz do samochodu...
Nie dokończyła,ponieważ z auta wyszedł Zayn z bukietem białych róż.
-Strasznie chciał z nami jechać,wręcz błagał nas dosłownie na kolanach-wyjaśnił Jus.
-Skarbie wybacz mi nie wiem,co we mnie wstąpiło.Będziemy mieli jeszcze kiedyś dzieci.Kocham cię i nigdy nie przestanę.Jesteś jedyną osobą, z którą chcę spędzić resztę życia i mieć z tobą gromadkę dzieci-powiedział Malik,wręczając mi bukiet kwiatów.
Nie mówiąc nic rzuciłam mu się na szyję,całując go namiętnie.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi.Z szybkością światła wstałam z łóżka i pobiegłam na dół.Otwierając drzwi ujrzałam zapłakaną Caroline,która kurczowo trzymała wielką,brązową walizkę.
-Caroline?Co ty tu robisz? Miałaś przyjechać dopiero jutro-powiedziałam,wpuszczając ją do środka.
Dziewczyna usiadła na krześle w kuchni,ocierając chusteczką łzy.
-Rodzice znów zaczęli pić,a obiecali,że już nie będą.Zlicytowali nasz dom i musiałam wyjechać z Walii do was.Mam nadzieję,że mi pomożecie...ja nie chcę tam już wracać,bo nie mam do czego-oznajmiła,wybuchając płaczem.
Podeszłam do kuzynki i mocno ją przytuliłam,mówiąc:
-Już tam nie wrócisz...obiecuję...zajmiesz pokój Fizzy-powiedziałam i poszłyśmy na górę.
Zaprowadziłam Caroline do pokoju mojej młodszej siostry,który był pusty bez niej.Od kiedy Fizzy wraz z rodzicami i siostrami wyjechała do Irlandii,dom stał się opustoszały i cichy.Dziewczyna usiadła na łóżku,rozglądając się dookoła.
-Czuj się jak u siebie.Jakbyś czegoś potrzebowała to jestem w pokoju na przeciwko.
-Charlotte?
-Tak?
-Nawet nie wiem jak ci dziękować.
-Nie dziękuj,drobnostka.Przecież jesteśmy rodziną,a rodzina powinna sobie pomagać w trudnych chwilach-oznajmiłam,posyłając jej ciepły uśmiech.
-A gdzie jest Louis?-spytała.
-Lou jeszcze śpi,ale jestem pewna,że jak się obudzi to będzie zadowolony twoją wizytą-powiedziałam wesoło.
Brunetka uśmiechnęła się promiennie,a jej zielone oczy błyszczały z zachwytu.Wychodząc z pokoju Caroline natknęłam się na Styles'a,który był kompletnie nagi.Widząc mnie uśmiechnął się,a na jego policzkach zawitały małe dołeczki.
-Harry proszę cię ubierz się,mamy gościa-pouczyłam Loczka.
Harry ponownie się uśmiechnął i zniknął w pokoju Louiego.Nie wiem,jak mam powiedzieć Caroline,która tak,jak Carly szalała za Loczkiem,że Styles jest gejem.Nie chcę robić jej przykrości.Przecież to moja kuzynka,za bardzo ją kocham,żeby ją zranić.Jednak prędzej czy później pewnie sama zacznie coś podejrzewać i prawda wyjdzie na jaw.
Wtedy Loczek wraz z Louisem będą musieli się przyznać albo dalej okłamywać wszystkich dookoła.Na razie nie zamierzałam się tym przejmować.Powędrowałam powoli do pokoju i poszłam do łazienki zrobić makijaż.Postanowiłam,że na dzisiejszą imprezę(którą ustaliliśmy tydzień temu z Lou)założę sztuczne rzęsy.Kiedy je już założyłam pociągnęłam delikatną kreskę eyelinerem i nałożyłam małą ilość pudru.
Wychodząc z łazienki ruszyłam w stronę wielkiej,czarnej szafy z lustrem.Odsunęłam drzwi,a moim oczom ukazała się wielka sterta ciuchów.Mogłam wybierać,ale jak zwykle nie wiedziałam w co mam się ubrać.Te odwieczne problemy kobiety.W końcu po długich rozmyślaniach zdecydowałam się na obcisłą,czarną sukienkę do kolan,która idealnie podkreślała moją talię.
Z każdym ruchem sukienka błyszczała zniewalająco.Zerknęłam na zegarek,dochodziła 16.Do imprezy została jeszcze godzina,więc postanowiłam zajrzeć do Caroline.Kuzynka widząc mnie szybko wstała z łóżka i przyglądała mi się.
-Ty jeszcze w proszku?-spytałam ją.
-Nie mam ochoty na tą imprezę.W prawdzie Louis mi mówił o niej i powiedział,że nie przyjmuje odmowy.Po prostu nie mam się w co ubrać-powiedziała zrezygnowanym tonem.
-Chodź zaraz coś wybierzemy z mojej szafy-oznajmiłam.
Caroline zgodziła się i razem poszłyśmy do mojego pokoju.Po 20 minutach dziewczyna była już gotowa.Wybrałyśmy niebieską bluzkę bez ramiączek,białe szorty i czarne kolczyki-piórka.Musiałam przyznać,że moja kuzynka wyglądała prześlicznie.Jej gęste,czarne i wytuszowane rzęsy idealnie podkreślały duże,zielone oczy.
Długie,czarne włosy spięła w kucyk.Ja zostałam przy rozpuszczonych.Z tyłu wyglądałyśmy identycznie,może dlatego,że obie byłyśmy brunetkami i miałyśmy mniej więcej tyle samo wzrostu.
-Wyglądasz ślicznie-powiedziałam zadowolona ze swojej pracy.
-Dziękuję,ale nigdy nie będę,aż taka śliczna jak ty-powiedziała zawstydzona.
-Ale z was gorące laski-krzyknął Loczek,wpadając do mojego pokoju.
-Harry ogarnij się! Lepiej sprawdź,czy Lou jest już gotowy-powiedziałam do Styles'a,rzucając w niego moimi szarymi dresami.
Loczek zaśmiał się i zniknął za drzwiami.Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi.Szybko zeszłyśmy na dół.Kiedy otwierałyśmy drzwi naszym oczom ukazały się dwie nieziemsko piękne blondynki.Jedna z nich -Carly miała na sobie czarne,obcisłe legginsy i fioletową tunikę.
Włosy miała upięte w koka,a jej zielone oczy błyszczały w świetle lamp.Natomiast druga-Juliet miała długie,sięgające do pada blond włosy.Jej niebieskie oczy wpatrywały się w moją kuzynkę.Jul zdecydowała się na seksowny,czarny zestaw.Przywitałyśmy się i weszłyśmy do środka,siadając w kuchni.
-Charlotte co jak co,ale urodą to mogłabyś się podzielić-zaśmiała się Carly.
-Już nie przesadzaj...wcale nie jestem piękna-odpowiedziałam jej.
-Gdzie jest Loui?-spytała Juliet.
-Jest na górze z Harrym-oznajmiłam.
-Chyba idą chłopcy...otworzę im-zaoferowała Caroline.
Po chwili w przedpokoju pojawił się Liam z Danielle,Zayn,Niall i...Justin.Chłopcy uśmiechnęli się do nas,machając nam.
-To może pójdę po Louis'a i Hazze-powiedziała Carly i wbiegła po schodach na górę.
Widząc Malika miałam ochotę pobiec na górę,zamknąć się w swoim pokoju i już nigdy z niego nie wychodzić.Brunet złapał mnie w talii,szepcząc do ucha:
-Musimy porozmawiać
-Nie mam czasu i ochoty na takie rzeczy-powiedziałam,odpychając go lekko.
Jednak Zayn nie dawał za wygraną.Zacisnął mocno rękę na moim nadgarstku,przyciągając mnie do siebie.
-Dobrze wiesz,że jak na kimś mi zależy to tak łatwo nie odpuszczam.
-Gówno mnie to obchodzi...niepotrzebnie tu przychodziłeś.Idź sobie do tej swojej Perrie-warknęłam,odchodząc w stronę kanapy,na której siedzieli Lee z Dan,Lou ze Stylesem,Niall z Jul oraz Carly z Caroline i Jus.
-Lottie co jest?-spytał Payne.
-Nie ważne-powiedziałam naburmuszona,siadając Louiemu na kolanach i oplatając ręce wokół jego szyi.
Brat popatrzył na mnie zdziwiony,ale nie chciał męczyć mnie stosem bezsensownych pytań.Louis dobrze wiedział,że tego nie znoszę.Przytulił mnie do siebie,zerkając na Hazzę,który potargał swoje loki i włączył muzykę.
-DJ Malik! DJ Malik-zaczęli wszyscy krzyczeć.
Brunet w końcu pojawił się w salonie,zakładając słuchawki i zaczął miksować znane kawałki.
-Pójdę po kanapki-powiedział uśmiechnięty Horan.
-Idę z tobą-zaoferowała się Juliet.
Kiedy muzyka z szybkiej zmieniła się na wolną,zauważyłam,że wszyscy byli wtuleni do siebie.Tylko ja siedziałam sama na fotelu.Spojrzałam na Liam'a i Danielle,którzy się całowali.Byli dla siebie stworzeni,tworzyli idealny związek.Odwróciłam się w lewą stronę i ujrzałam Louiego,który przytulał Styles'a,a obok nich Niall i Jul wtuleni w siebie.Koło mnie siedziała Caroline i Carly wraz z Justinem,którzy śmiali się,prowadząc zaciekłą konwersację.
Nagle poczułam ręce na moich ramionach.Odwróciłam się,a moim oczom ukazał się uśmiechnięty Zayn,odsłaniając przy tym rząd białych i równych zębów.
-Przepraszam cię-powiedział cicho,siadając na skarwku fotela-Po prostu za bardzo mi na tobie zależy.
Widziałam,że chce coś powiedzieć,ale nie zdążył,ponieważ nasze usta złączyły się w gorącym i namiętnym pocałunku.Miałam ochotę zrobić to samo,co wczoraj w schowku.Pociągnęłam Malika za sobą i poszliśmy na górę.Brunet położył się na moim łóżku,czekając na mój ruch.Stanęłam na środku pokoju,ściągając sukienkę,paradując w niebieskim staniku z push upem i majtkami do kompletu.
Zauważyłam w oczach Zayna błysk.Był to błysk pożądania i jednocześnie głębokiego pragnienia,które w nim narastało.Podeszłam bliżej łóżka,powoli skradając się w stronę Malika i jego spodni.Brunet zdjął pasek,co bardzo ułatwiło mi dostanie się do mojego upragnionego celu.W błyskawicznym tempie ściągnęłam jego brązowe rurki,które wylądowały przy drzwiach łazienki.Ujrzałam jego przyjaciela,który prężył się z podniecenia jakie nim kierowało.
Zaczęłam dotykać jego penisa przez materiał szarych,obcisłych slipek.Zayn zamruczał,oddając mi się całkowicie.Po chwili jego slipki zajęły miejsce koło jego spodni.Nie chciałam zwlekać i od razu włożyłam sobie jego przyjaciela do ust.Malik jęknął z rozkoszy,spoglądając na mnie.
Kiedy jego penis był już w gotowości,brunet zszedł z łóżka,a ja zajęłam jego miejsce.Po chwili Zayn znalazł się na przeciwko mnie.Rozchylił szeroko moje nogi i zaczął lizać moją szparkę.W pewnym momencie czułam,że dochodzę,Malik natychmiast przestał i wszedł we mnie najdelikatniej jak umiał.Ścisnęłam kurczowo skrawek pościeli,wzdychając.
Nagle w drzwiach pojawił się Harry,który był kompletnie pijany.Widząc nas w tej niedwuznacznej sytuacji zamknął za sobą drzwi i usiadł na fotelu,masturbując się.Ten widok jeszcze bardziej mnie podniecał i czułam,że rozkosz jest już blisko.
-Ha...Ha...Harry proszę cię wyjdź-powiedziałam,sapiąc.
Jednak Styles nie miał zamiaru opuszczać mojego pokoju.Po chwili Loczek krzyknął,a gęsta sperma wytrysnęła prosto na podłogę.Zayn przyśpieszył tempo i po kilku minutach oboje głośno krzyknęliśmy,a gorąca sperma zalała moją szparkę.W końcu zadowolony Harry założył spodnie i wyszedł szybko z mojego pokoju.Popatrzyłam zdziwiona na Malika,uśmiechając się do niego.
-Kocham cię-powiedział zmęczony,całując mnie namiętnie.
Oboje wtuliliśmy się w siebie,zasypiając.
************************************
Rano obudził mnie krzyk Louisa,odwróciłam się w drugą stronę.Zayna już nie było.Uśmiechnęłam się do siebie i założyłam niebieski szlafrok.Wyszłam z pokoju,a na dole ujrzałam Lou i Styles'a,którzy prawdopodobnie kłócili się.
-Harry muszę ci powiedzieć,że nie spodziewałem się tego po tobie.Myślałem,że kochasz tylko mnie.-powiedział smutno Loui.
Loczek podszedł do niego,mówiąc:
-Louis wiesz dobrze,że kocham tylko ciebie....a tak w ogóle możesz mi wytłumaczyć o co ci chodzi?
-Nie udawaj,że nie wiesz.Stary posuwałeś moją siostrę,a ty udajesz,że nic nie wiesz.Słyszałem wczoraj jak jęczała,wykrzykując twoje imię kiedy przez przypadek przechodziłem koło jej pokoju-oznajmił Lou.
-Loui to nie tak pozwól mi to wytłumaczyć...ja tam znalazłem się przez przypadek.Ona była tam z Zaynem...uprawiali seks,a ja tylko przyglądałem się im-tłumaczył się Harry.
-To dlaczego Charlotte wykrzykiwała akurat twoje imię,a nie Malika?-spytał Louis.
-Chciała,żebym wyszedł,ale ja nie chciałem...
-Dość...mam tego dość wynoś się z mojego domu.Nie wierzę ci-krzyknął zrozpaczony Lou.
-Loui jak mi nie wierzysz to spytaj o to Zayna...
-Nie mam zamiaru,a może z nim też się pieprzyłeś co? Nie mamy już o czym rozmawiać.Harry kocham cię,ale nie mogę żyć z tym,że pieprzyłeś się z moją siostrą.
-Loui to nie tak...on mówi prawdę-krzyknęłam,zbiegając ze schodów.
Styles uśmiechnął się do mnie,lecz było po nim widać,że bardzo cierpi.
-Teraz jeszcze ty go będziesz bronić?-spytał wściekły Louis.
-On znalazł się tam przez przypadek...kiedy ja i Zayn...
-Nie chcę tego słuchać.Oboje wynoście się stąd.Brzydzę się wami.Rzygać mi się chce na myśl,że przespałaś się z moim chłopakiem.Jak wrócę to ma was już tu nie być-oznajmił Lou,trzaskając drzwiami.
Po chwili na schodach pojawiła się Caroline,która była tak samo wściekła jak Loui.Szybko pobiegła na górę,zamykając się w pokoju.Nie miałam już siły jej się tłumaczyć.Poszłam do siebie na górę,zostawiając Loczka samego w kuchni.Położyłam się na łóżku,a krople łez zaczęły spływać po moim policzku.
Kochałam mojego brata,ale czułam się współwinna,chociaż nic nie zrobiłam.Byli z Harrym tacy szczęśliwi i nagle w jednej sekundzie wszystko posypało się jak kostki domina.Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Harry wiem,że jest ci trudno i chcesz porozmawiać,ale mi też nie jest łatwo-powiedziałam zrozpaczona.
Nie dostałam odpowiedzi,a w drzwiach pojawił się Zayn.Zerwałam się z łóżka,wtulając się w niego.Czułam jak moje łzy wchłaniają się w jego biały t-shirt.
-Już jestem przy tobie kochanie...Hazz mi wszystko powiedział-oznajmił,głaskając mnie po głowie.