sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 5

Nagle w moim pokoju pojawił się Styles razem ze swoją walizką.
-Chciałem się tylko pożegnać-powiedział,a kilka łez spłynęło po jego policzku.Położyłam rękę na jego ramieniu,przytulając go do siebie.
-Gdzie zamierzasz mieszkać?-spytałam.
-Nie mam pojęcia...moje życie już nie ma sensu...tylko Louis sprawiał,że moje życie było doskonałe...kocham go-powiedział smutno.
-Hazz-zaczął niepewnie Zayn-Możecie razem z Charlotte mieszkać u mnie.Mieszkam teraz z Perrie,więc moje mieszkanie jest puste-zaoferował Malik.
-Dzięki stary...nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć-oznajmił Loczek,a jego zielone tęczówki były zalane od łez.
-Jesteś moim najlepszym przyjacielem,a przyjaciele powinni sobie pomagać w trudnych sytuacjach-powiedział brunet,poklepując Harry'ego po plecach.
Styles i Zayn usiedli na moim łóżku,podczas gdy ja zaczęłam się pakować.W pewnej chwili do mojego pokoju weszła Caroline.Loczek podniósł głowę,a jego oczy zabłyszczały z zachwytu.
-Charlotte-powiedziała,spoglądając na Harry'ego-Chciałam ci tylko powiedzieć,że wierzę wam...wierzę w to,że pomiędzy tobą,a Stylesem do niczego nie doszło.
Nie mówiąc nic podeszłam do kuzynki,przytulając ją mocno.
-Nie chcę,żebyś się wyprowadzała.
-Caro to tylko 2 ulice stąd.Będziesz mogła mnie odwiedzać codziennie-pocieszyłam Caroline-Po prostu Louis musi ochłonąć...kiedyś w końcu musi mu to przejść.Kocham go bardzo-powiedziałam,wychodząc z Malikiem i Loczkiem z mojego pokoju.
-Jadę z wami-krzyknęła za nami Caro-Nie chcę tu siedzieć sama.
-Harry prowadzisz-oznajmił Zayn,rzucając mu kluczyki.
Styles złapał je zwinnie i zadowolony zbiegł po schodach,podbiegając do samochodu.


ROK PÓŹNIEJ

Od kiedy wyprowadziliśmy się z Harrym,mój brat nie odezwał się do nas ani razu.Byłam załamana,ale Styles za to szybko zapomniał o Louisie i związał się z Caroline.Nie miałam nic przeciwko,że byli razem i wyglądali na szczęśliwych.Jestem pewna,że Lou nie byłby zadowolony i cierpiałby jeszcze bardziej tak,jak ja w tej chwili.Pomimo tego,że Zayn codziennie mnie odwiedzał i spędzaliśmy ze sobą całe dnie nie mogłam pogodzić się z tym,że Loui tak mnie znienawidził.Liczyłam na to,że kiedyś jeszcze mi wybaczy.Kiedy Malik wyszedł późnym wieczorem do domu Pezz,postanowiłam wyjść na miasto.Chodząc po centrum Londynu,skręciłam w boczną,ciemną uliczkę.Nagle ujrzałam zakapturzoną postać,która zbliżała się do mnie.
-Kogo my tu mamy Charlotte Tomlinson-zadrwiła nieznajoma osoba.
-Jak zwykle to samo-odrzekłam,puszczając jego słowa mimo uszu.
-Masz kasę?
Bez słowa wręczyłam tajemniczej osobie banknot o wartości 100 funtów.Chłopak(przynajmniej tak mi się wydawało) wręczył mi 3 opakowania białego proszku i zniknął.Wyjęłam z kieszeni paczkę papierosa i zapaliłam jednego.Co chwilę rozglądałam się czy jakiś wścibski paparazzi nie czai się za rogiem,robiąc mi zdjęcia.W końcu rzuciłam niedopalonego papierosa na mokry chodnik i pobiegłam do domu.Wracając ujrzałam w salonie na kanapie Stylesa i moją kuzynkę wtulonych w siebie,oglądających jakąś komedię.Przysiadłam się do nich,wpatrując się w ekran telewizora.Nagle poczułam straszny,przeszywający ból w okolicach brzucha.
-Charlotte wszystko w porządku?-spytał Loczek i poderwał się energicznie.
Po chwili ujrzałam krew,która lała się strumieniami po moich nogach.
-Harry dzwoń po pogotowie-krzyknęła przerażona Caroline,która wycierała mnie z krwi.
Po 5 minutach zjawili się ratownicy medyczni,którzy ocenili mój stan i zabrali mnie do szpitala.



                                          *******************************


Po kilku minutach w szpitalu zjawił się mój ukochany,który był zaniepokojony moim stanem zdrowia.Przy moim łóżku siedział Loczek wraz z moją kuzynką,która kurczowo trzymała mnie za rękę.
-Charlotte...kochanie nic ci nie jest?-spytał Zayn,wchodząc do sali jak burza.
-Zostawcie nas samych-oznjamiłam.
Harry objął Caroline i wyszli.
-Już mi lepiej.Jutro mnie wypisują-uspokoiłam Malika,trzymając go za rękę.
-Lottie powiedz mi co się stało.Skarbie nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem kiedy Hazz powiedział mi,że jesteś w szpitalu...
-Zayn...nie wiem jak ci to powiedzieć...byłam w ciąży.To było nasze dziecko...zrozum mnie nic już nie mogłam zrobić-powiedziałam,a łzy napłynęły mi do oczu.
Malik zacisnął mocniej swoją rękę na moim nadgarstku.




               

-Który to był miesiąc?-spytał załamany?
-3...Zayn to moja wina...ja...paliłam  jestem uzależniona od narkotyków...okres mi się spóźniał,ale ja myślałam,że to przez te świństwa-powiedziałam rozpaczliwym tonem.
Malik popatrzył na mnie zdziwiony,mówiąc:
-Ty wiesz co najlepszego zrobiłaś? Zabiłaś nasze dziecko,które tak bardzo pragnąłem mieć z tobą.Niestety Perrie jest bezpłodna i nie może mi dać tego,co ty możesz.Nie wiem co teraz z nami będzie.Zerwałem dzisiaj z Pezz specjalnie dla ciebie,a ty wywijasz mi taki numer...
-To nie jej wina-powiedział dobrze znany mi głos.
Zayn odwrócił się,a moi oczom ukazał się Louis wraz z Eleanor.
-Caroline do mnie zadzwoniła,wszystko dokładnie mi opowiedziała i błagała mnie,żebym przyjechał.Nie mogłem zostawić mojej ukochanej siostrzyczki samej.Wybaczam ci-powiedział Lou,spoglądając na El.
Popatrzyłam zdziwiona na Louiego,a strumień łez gładził moje policzki.Louis widząc to podszedł do mojego łóżka i przytulił mnie mocno do siebie.
-A co dalej z Harrym?-spytałam.
-Wyjaśniliśmy sobie już wszystko i postanowiliśmy,że zostaniemy tylko przyjaciółmi.Eleanor wróciła do mnie.Tak na prawdę to z nią chcę spędzić resztę życia.Kocham ją-powiedział brat,całując dziewczynę.
Kiedy tak rozmawialiśmy zauważyłam,że Malika już nie było.Nie miałam zamiaru już płakać postanowiłam,że dam mu trochę czasu.Podczas moich rozmyślań zauważyłam,że na sali przybyli wszyscy oprócz Zayn'a,który przed chwilą wyszedł.Koło mojego łózka znajdowali się Liam i Danielle,Louis z Eleanor,Styles i Caroline,Juliette z Niallem oraz Carly i Justin.
-Nieźle nas nastraszyłaś wszyscy martwiliśmy się strasznie o ciebie-powiedział Lee,całując mnie w czoło.
-Najważniejsze,że wracasz już do siebie-dodała Dan,ściskając moją rękę.
-Nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby coś ci się stało-odparł Lou-Jesteś moją siostrą i czuję się za ciebie odpowiedzialny.
-Jutro jak cię wypiszą to zapraszam cię na zakupy...taki babski wypad.Oczywiście Danielle,Caroline,Jul i Carly idą z nami-pisnęła El.
-Doceniam twoje starania,ale nie mam jakoś ochoty.Jedynie co bym chciała robić to zaszyć się w kącie i już nigdy z niego nie wychodzić-oznajmiłam,powstrzymując się od płaczu.
-Charlotte przecież nie możesz wiecznie siedzieć w pokoju i rozpaczać.Jeśli Zayn na prawdę cię kocha to jestem pewna,że ci wybaczy.Tak wyluzujesz się i pójdziesz z nami na małe,wiosenne zakupy,a nasi chłopcy odpoczną sobie od nas-powiedziała Caroline,spoglądając co chwilę na Harry'ego.
-Odpocząć? Od ciebie skarbie nigdy.Będę tęsknił...mam nadzieję,że jak już przyjdziesz z tych zakupów to chyba jakaś nagroda mi się należy-powiedział Styles,całując ją w policzek.
-Zboczeniec!-krzyknął Niall,pokazując język Loczkowi.


                                        **********************************


Nazajutrz wyszłam ze szpitala.Carly i Justin przyjechali po mnie.Był słoneczny ranek,wiatr lekko targał moimi włosami.Poczułam jak łza spływa po moim policzku.Szybko ją otarłam,uśmiechając się do mojej przyjaciółki i jej chłopaka.
Nagle Carly złapała mnie za rękę, mówiąc:
- Charlotte zanim wejdziesz do samochodu...
Nie dokończyła,ponieważ z auta wyszedł Zayn z bukietem białych róż.
-Strasznie chciał z nami jechać,wręcz błagał nas dosłownie na kolanach-wyjaśnił Jus.
-Skarbie wybacz mi nie wiem,co we mnie wstąpiło.Będziemy mieli jeszcze kiedyś dzieci.Kocham cię i nigdy nie przestanę.Jesteś jedyną osobą, z którą chcę spędzić resztę życia i mieć z tobą gromadkę dzieci-powiedział Malik,wręczając mi bukiet kwiatów.
Nie mówiąc nic rzuciłam mu się na szyję,całując go namiętnie.

2 komentarze:

  1. ahfknsufkuy *.* Trochę mi smutno, że Hazz nie jest z Lou :c Czekam na nn :> @RoksiaBieber

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog został nominowany do Liebster Awards :) Więcej informacji znajdziesz na moim blogu :3 http://momma-made-me-the-way-i-am.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń