piątek, 29 marca 2013

Rozdział 4

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi.Z szybkością światła wstałam z łóżka i pobiegłam na dół.Otwierając drzwi ujrzałam zapłakaną Caroline,która kurczowo trzymała wielką,brązową walizkę.
-Caroline?Co ty tu robisz? Miałaś przyjechać dopiero jutro-powiedziałam,wpuszczając ją do środka.
Dziewczyna usiadła na krześle w kuchni,ocierając chusteczką łzy.
-Rodzice znów zaczęli pić,a obiecali,że już nie będą.Zlicytowali nasz dom i musiałam wyjechać z Walii do was.Mam nadzieję,że mi pomożecie...ja nie chcę tam już wracać,bo nie mam do czego-oznajmiła,wybuchając płaczem.
Podeszłam do kuzynki i mocno ją przytuliłam,mówiąc:
-Już tam nie wrócisz...obiecuję...zajmiesz pokój Fizzy-powiedziałam i poszłyśmy na górę.
Zaprowadziłam Caroline do pokoju mojej młodszej siostry,który był pusty bez niej.Od kiedy Fizzy wraz z rodzicami i siostrami wyjechała do Irlandii,dom stał się opustoszały i cichy.Dziewczyna usiadła na łóżku,rozglądając się dookoła.
-Czuj się jak u siebie.Jakbyś czegoś potrzebowała to jestem w pokoju na przeciwko.
-Charlotte?
-Tak?
-Nawet nie wiem jak ci dziękować.
-Nie dziękuj,drobnostka.Przecież jesteśmy rodziną,a rodzina powinna sobie pomagać w trudnych chwilach-oznajmiłam,posyłając jej ciepły uśmiech.
-A gdzie jest Louis?-spytała.
-Lou jeszcze śpi,ale jestem pewna,że jak się obudzi to będzie zadowolony twoją wizytą-powiedziałam wesoło.
Brunetka uśmiechnęła się promiennie,a jej zielone oczy błyszczały z zachwytu.Wychodząc z pokoju Caroline natknęłam się na Styles'a,który był kompletnie nagi.Widząc mnie uśmiechnął się,a na jego policzkach zawitały małe dołeczki.
-Harry proszę cię ubierz się,mamy gościa-pouczyłam Loczka.
Harry ponownie się uśmiechnął i zniknął w pokoju Louiego.Nie wiem,jak mam powiedzieć Caroline,która tak,jak Carly szalała za Loczkiem,że Styles jest gejem.Nie chcę robić jej przykrości.Przecież to moja kuzynka,za bardzo ją kocham,żeby ją zranić.Jednak prędzej czy później pewnie sama zacznie coś podejrzewać i prawda wyjdzie na jaw.
Wtedy Loczek wraz z Louisem będą musieli się przyznać albo dalej okłamywać wszystkich dookoła.Na razie nie zamierzałam się tym przejmować.Powędrowałam powoli do pokoju i poszłam do łazienki zrobić makijaż.Postanowiłam,że na dzisiejszą imprezę(którą ustaliliśmy tydzień temu z Lou)założę sztuczne rzęsy.Kiedy je już założyłam pociągnęłam delikatną kreskę eyelinerem i nałożyłam małą ilość pudru.
Wychodząc z łazienki ruszyłam w stronę wielkiej,czarnej szafy z lustrem.Odsunęłam drzwi,a moim oczom ukazała się wielka sterta ciuchów.Mogłam wybierać,ale jak zwykle nie wiedziałam w co mam się ubrać.Te odwieczne problemy kobiety.W końcu po długich rozmyślaniach zdecydowałam się na obcisłą,czarną sukienkę do kolan,która idealnie podkreślała moją talię.
Z każdym ruchem sukienka błyszczała zniewalająco.Zerknęłam na zegarek,dochodziła 16.Do imprezy została jeszcze godzina,więc postanowiłam zajrzeć do Caroline.Kuzynka widząc mnie szybko wstała z łóżka i przyglądała mi się.
-Ty jeszcze w proszku?-spytałam ją.
-Nie mam ochoty na tą imprezę.W prawdzie Louis mi mówił o niej i powiedział,że nie przyjmuje odmowy.Po prostu nie mam się w co ubrać-powiedziała zrezygnowanym tonem.
-Chodź zaraz coś wybierzemy z mojej szafy-oznajmiłam.
Caroline zgodziła się i razem poszłyśmy do mojego pokoju.Po 20 minutach dziewczyna była już gotowa.Wybrałyśmy niebieską bluzkę bez ramiączek,białe szorty i czarne kolczyki-piórka.Musiałam przyznać,że moja kuzynka wyglądała prześlicznie.Jej gęste,czarne i wytuszowane rzęsy idealnie podkreślały duże,zielone oczy.
Długie,czarne włosy spięła w kucyk.Ja zostałam przy rozpuszczonych.Z tyłu wyglądałyśmy identycznie,może dlatego,że obie byłyśmy brunetkami i miałyśmy mniej więcej tyle samo wzrostu.
-Wyglądasz ślicznie-powiedziałam zadowolona ze swojej pracy.
-Dziękuję,ale nigdy nie będę,aż taka śliczna jak ty-powiedziała zawstydzona.
-Ale z was gorące laski-krzyknął Loczek,wpadając do mojego pokoju.
-Harry ogarnij się! Lepiej sprawdź,czy Lou jest już gotowy-powiedziałam do Styles'a,rzucając w niego moimi szarymi dresami.
Loczek zaśmiał się i zniknął za drzwiami.Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi.Szybko zeszłyśmy na dół.Kiedy otwierałyśmy drzwi naszym oczom ukazały się dwie nieziemsko piękne blondynki.Jedna z nich -Carly miała na sobie czarne,obcisłe legginsy i fioletową tunikę.
Włosy miała upięte w koka,a jej zielone oczy błyszczały w świetle lamp.Natomiast druga-Juliet miała długie,sięgające do pada blond włosy.Jej niebieskie oczy wpatrywały się w moją kuzynkę.Jul zdecydowała się na seksowny,czarny zestaw.Przywitałyśmy się i weszłyśmy do środka,siadając w kuchni.
-Charlotte co jak co,ale urodą to mogłabyś się podzielić-zaśmiała się Carly.
-Już nie przesadzaj...wcale nie jestem piękna-odpowiedziałam jej.
-Gdzie jest Loui?-spytała Juliet.
-Jest na górze z Harrym-oznajmiłam.
-Chyba idą chłopcy...otworzę im-zaoferowała Caroline.
Po chwili w przedpokoju pojawił się Liam z Danielle,Zayn,Niall i...Justin.Chłopcy uśmiechnęli się do nas,machając nam.
-To może pójdę po Louis'a i Hazze-powiedziała Carly i wbiegła po schodach na górę.
Widząc Malika miałam ochotę pobiec na górę,zamknąć się w swoim pokoju i już nigdy z niego nie wychodzić.Brunet złapał mnie w talii,szepcząc do ucha:
-Musimy porozmawiać
-Nie mam czasu i ochoty na takie rzeczy-powiedziałam,odpychając go lekko.
Jednak Zayn nie dawał za wygraną.Zacisnął mocno rękę na moim nadgarstku,przyciągając mnie do siebie.
-Dobrze wiesz,że jak na kimś mi zależy to tak łatwo nie odpuszczam.
-Gówno mnie to obchodzi...niepotrzebnie tu przychodziłeś.Idź sobie do tej swojej Perrie-warknęłam,odchodząc w stronę kanapy,na której siedzieli Lee z Dan,Lou ze Stylesem,Niall z Jul oraz Carly z Caroline i Jus.
-Lottie co jest?-spytał Payne.
-Nie ważne-powiedziałam naburmuszona,siadając Louiemu na kolanach i oplatając ręce wokół jego szyi.
Brat popatrzył na mnie zdziwiony,ale nie chciał męczyć mnie stosem bezsensownych pytań.Louis dobrze wiedział,że tego nie znoszę.Przytulił mnie do siebie,zerkając na Hazzę,który potargał swoje loki i włączył muzykę.
-DJ Malik! DJ Malik-zaczęli wszyscy krzyczeć.
Brunet w końcu pojawił się w salonie,zakładając słuchawki i zaczął miksować znane kawałki.
-Pójdę po kanapki-powiedział uśmiechnięty Horan.
-Idę z tobą-zaoferowała się Juliet.
Kiedy muzyka z szybkiej zmieniła się na wolną,zauważyłam,że wszyscy byli wtuleni do siebie.Tylko ja siedziałam sama na fotelu.Spojrzałam na Liam'a i Danielle,którzy się całowali.Byli dla siebie stworzeni,tworzyli idealny związek.Odwróciłam się w lewą stronę i ujrzałam Louiego,który przytulał Styles'a,a obok nich Niall i Jul wtuleni w siebie.Koło mnie siedziała Caroline i Carly wraz z Justinem,którzy śmiali się,prowadząc zaciekłą konwersację.
Nagle poczułam ręce na moich ramionach.Odwróciłam się,a moim oczom ukazał się uśmiechnięty Zayn,odsłaniając przy tym rząd białych i równych zębów.
-Przepraszam cię-powiedział cicho,siadając na skarwku fotela-Po prostu za bardzo mi na tobie zależy.
Widziałam,że chce coś powiedzieć,ale nie zdążył,ponieważ nasze usta złączyły się w gorącym i namiętnym pocałunku.Miałam ochotę zrobić to samo,co wczoraj w schowku.Pociągnęłam Malika za sobą i poszliśmy na górę.Brunet położył się na moim łóżku,czekając na mój ruch.Stanęłam na środku pokoju,ściągając sukienkę,paradując w niebieskim staniku z push upem i majtkami do kompletu.
Zauważyłam w oczach Zayna błysk.Był to błysk pożądania i jednocześnie głębokiego pragnienia,które w nim narastało.Podeszłam bliżej łóżka,powoli skradając się w stronę Malika i jego spodni.Brunet zdjął pasek,co bardzo ułatwiło mi dostanie się do mojego upragnionego celu.W błyskawicznym tempie ściągnęłam jego brązowe rurki,które wylądowały przy drzwiach łazienki.Ujrzałam jego przyjaciela,który prężył się z podniecenia jakie nim kierowało.
Zaczęłam dotykać jego penisa przez materiał szarych,obcisłych slipek.Zayn zamruczał,oddając mi się całkowicie.Po chwili jego slipki zajęły miejsce koło jego spodni.Nie chciałam zwlekać i od razu włożyłam sobie jego przyjaciela do ust.Malik jęknął z rozkoszy,spoglądając na mnie.
Kiedy jego penis był już w gotowości,brunet zszedł z łóżka,a ja zajęłam jego miejsce.Po chwili Zayn znalazł się na przeciwko mnie.Rozchylił szeroko moje nogi i zaczął lizać moją szparkę.W pewnym momencie czułam,że dochodzę,Malik natychmiast przestał i wszedł we mnie najdelikatniej jak umiał.Ścisnęłam kurczowo skrawek pościeli,wzdychając.
Nagle w drzwiach pojawił się Harry,który był kompletnie pijany.Widząc nas w tej niedwuznacznej sytuacji zamknął za sobą drzwi i usiadł na fotelu,masturbując się.Ten widok jeszcze bardziej mnie podniecał i czułam,że rozkosz jest już blisko.
-Ha...Ha...Harry proszę cię wyjdź-powiedziałam,sapiąc.
Jednak Styles nie miał zamiaru opuszczać mojego pokoju.Po chwili Loczek krzyknął,a gęsta sperma wytrysnęła prosto na podłogę.Zayn przyśpieszył tempo i po kilku minutach oboje głośno krzyknęliśmy,a gorąca sperma zalała moją szparkę.W końcu zadowolony Harry założył spodnie i wyszedł szybko z mojego pokoju.Popatrzyłam zdziwiona na Malika,uśmiechając się do niego.
-Kocham cię-powiedział zmęczony,całując mnie namiętnie.
Oboje wtuliliśmy się w siebie,zasypiając.



                                            ************************************

Rano obudził mnie krzyk Louisa,odwróciłam się w drugą stronę.Zayna już nie było.Uśmiechnęłam się do siebie i założyłam niebieski szlafrok.Wyszłam z pokoju,a na dole ujrzałam Lou i Styles'a,którzy prawdopodobnie kłócili się.
-Harry muszę ci powiedzieć,że nie spodziewałem się tego po tobie.Myślałem,że kochasz tylko mnie.-powiedział smutno Loui.
Loczek podszedł do niego,mówiąc:
-Louis wiesz dobrze,że kocham tylko ciebie....a tak w ogóle możesz mi wytłumaczyć o co ci chodzi?
-Nie udawaj,że nie wiesz.Stary posuwałeś moją siostrę,a ty udajesz,że nic nie wiesz.Słyszałem wczoraj jak jęczała,wykrzykując twoje imię kiedy przez przypadek przechodziłem koło jej pokoju-oznajmił Lou.
-Loui to nie tak pozwól mi to wytłumaczyć...ja tam znalazłem się przez przypadek.Ona była tam z Zaynem...uprawiali seks,a ja tylko przyglądałem się im-tłumaczył się Harry.
-To dlaczego Charlotte wykrzykiwała akurat twoje imię,a nie Malika?-spytał Louis.
-Chciała,żebym wyszedł,ale ja nie chciałem...
-Dość...mam tego dość wynoś się z mojego domu.Nie wierzę ci-krzyknął zrozpaczony Lou.
-Loui jak mi nie wierzysz to spytaj o to Zayna...
-Nie mam zamiaru,a może z nim też się pieprzyłeś co? Nie mamy już o czym rozmawiać.Harry kocham cię,ale nie mogę żyć z tym,że pieprzyłeś się z moją siostrą.
-Loui to nie tak...on mówi prawdę-krzyknęłam,zbiegając ze schodów.
Styles uśmiechnął się do mnie,lecz było po nim widać,że bardzo cierpi.
-Teraz jeszcze ty go będziesz bronić?-spytał wściekły Louis.
-On znalazł się tam przez przypadek...kiedy ja i Zayn...
-Nie chcę tego słuchać.Oboje wynoście się stąd.Brzydzę się wami.Rzygać mi się chce na myśl,że przespałaś się z moim chłopakiem.Jak wrócę to ma was już tu nie być-oznajmił Lou,trzaskając drzwiami.
Po chwili na schodach pojawiła się Caroline,która była tak samo wściekła jak Loui.Szybko pobiegła na górę,zamykając się w pokoju.Nie miałam już siły jej się tłumaczyć.Poszłam do siebie na górę,zostawiając Loczka samego w kuchni.Położyłam się na łóżku,a krople łez zaczęły spływać po moim policzku.
Kochałam mojego brata,ale czułam się współwinna,chociaż nic nie zrobiłam.Byli z Harrym tacy szczęśliwi i nagle w jednej sekundzie wszystko posypało się jak kostki domina.Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Harry wiem,że jest ci trudno i chcesz porozmawiać,ale mi też nie jest łatwo-powiedziałam zrozpaczona.
Nie dostałam odpowiedzi,a w drzwiach pojawił się Zayn.Zerwałam się z łóżka,wtulając się w niego.Czułam jak moje łzy wchłaniają się w jego biały t-shirt.
-Już jestem przy tobie kochanie...Hazz mi wszystko powiedział-oznajmił,głaskając mnie po głowie.
 
 

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 3

-Co ty tutaj robisz?-spytałam,nie okazując zaskoczenia.
-Charlotte musimy sobie coś wyjaśnić-oznajmił Zayn,stojąc w progu.
Wpuściłam go do środka i usiedliśmy w salonie.Po chwili zjawił się Harry i Louis.Przywitali się z Malikiem i wyszli,mówiąc,że idą na kręgle.Brunet złapał mnie za rękę,nie odrywając wzorku ode mnie.Szybko uwolniłam rękę z jego uścisku.
Mulat zauważywszy świeże rany w okolicach żył natychmiast zareagował:
-Podcinasz sobie żyły?
-Nie twój interes-odburknęłam.
-Właśnie,że to mój interes.Martwię się o ciebie-odparł.
-Wiesz daruj sobie...takie gówno możesz wciskać swojej dziewczynie.Nie rusza mnie to.
-Co się z tobą dzieje?Tydzień temu byłaś całkiem inna.Śmialiśmy się i żartowaliśmy.Gdzie sie podziała tamta Charlotte?
-Tamtej Charlotte już nie ma i nigdy nie wróci i to wszystko przez ciebie-krzyknęłam i pobiegłam na górę,zamykając się w łazience.
Po chwili zjawił się Zayn,uderzając w drzwi,błagający o ich otworzenie.Gorączkowo poszukiwałam żyletki,która zawsze znajdowała się pod wanną.Przypomniałam sobie,że mój kochany braciszek wyrzucił je wszystkie.Nagle uświadomiłam sobie,że miałam w kieszeni scyzoryk.Szybko go wyjęłam i przejechałam nim mocno po mojej ręce.Nagle krew trysnęła z z mojej ręki,robiąc coraz większą kałużę wokół mnie.
Osunęłam się na podłogę.Zrobiło mi się ciemno przed oczami.W pewnym momencie Malik wyważył drzwi i wyrwał mi z rąk scyzoryk.Wyjął bandaże z apteczki,która znajdowała się koło lustra i zaczął owijać nimi moją rękę.
-Przestań!-krzyknęłam-To nie ma sensu.Pozwól mi odejść.Moje życie bez ciebie nie ma sensu.Dobrze wiedziałeś,że z naszej przyjaźni wyjdzie coś więcej.Zayn...ja cię kocham-powiedziałam cicho.
Nagle brunet przestał owijać moją rękę w bandaż i popatrzył na mnie zdziwiony.
-Co powiedziałaś?-spytał zaskoczony.
-Kocham cię,ale przecież to nic dla ciebie nie znaczy-powiedziałam rozpaczliwie.
Zayn bez słowa owinął moją rękę i wziął mnie na ręce,prowadząc do pokoju.Położył mnie na łóżku i zaczął całować.Moje wargi ściśle przywarły do jego ust.Malik całował mnie jak w transie.Po chwili odepchnął mnie,mówiąc:
-Charlotte nie powinniśmy...ja mam dziewczynę i bardzo ją kocham.Zapomnij o tym,co się tutaj wydarzyło.Przepraszam.Jestem skończonym kretynem,który zrobił ci nadzieję.
-Tak jesteś skończonym kretynem i to przez ciebie Lou martwi się o mnie,bo palę,ćpam i podcinam sobie żyły.Kocham cię,a ty perfidnie to wykorzystałeś.Wykorzystałeś to,że jestem taka naiwna i dałam się tobie uwieść.Nie chcę cię już więcej widzieć.Wynoś się stąd!-krzyknęłam zrozpaczona.
Brunet nie mówiąc nic szybko wyszedł z pokoju.Kiedy znalazł się na dole mocno trzasnął drzwiami.Wtuliłam się w pluszowego,brązowego misia,którego dostałam od Louiego na moje 8 urodziny.Czułam jak łzy jedna po drugiej spływają po moim policzku.Kiedy Louis wraz ze Styles'em wrócili,udawałam,że śpię.Nie chciałam przysparzać mu dodatkowych zmartwień i problemów.
Nagle usłyszałam śmiech brata.Widać było,że jest z Loczkiem szczęśliwy.Usłyszałam jak zamykają się w sypialni obok.Ściany były tutaj takie cienkie,że wszystko dokładnie słyszałam.
-Lou mam na ciebie dziką ochotę.Zróbmy to teraz-nalegał Harry.
-Hazz nie dzisiaj,a jak Charlotte się obudzi i zastanie nas w takiej niezręcznej sytuacji to,co wtedy?-spytał Loui.
-Louis przecież wiesz,że Lott śpi twardym snem i nic nie jest w stanie jej obudzić-wyjaśnił Styles.
Po chwili nastała cisza.Przeczuwałam,że się całowali.Cieszyłam się,że przynajmniej mój braciszek był uszczęśliwiony.Spojrzałam na bandaż owinięty wokół mojego nadgarstka.Dotknęłam lekko materiału.
Zabolało.Na szczęście rana już nie krwawiła.Ale bardziej bolało mnie to,że Zayn nie odwzajemnia mojego uczucia jakie do niego żywię.W pewnym momencie na wyświetlaczu mojego czarnego iphon'a pojawiła się wiadomość.To był Malik.
Nie chciałam tego czytać,ale coś w moim mózgu mówiło mi zaciekle,żebym przeczytała."Lottie pogadajmy jeszcze raz.Czekam na dole".Wstałam po cichu z łóżka,wyglądając przez okno.Na podwórku stał Malik z bukietem białych róż.Wyszłam cicho z pokoju,szybko pokonując schody i niebawem znajdowałam się już na zewnątrz.
Brunet widząc mnie uśmiechnął się do mnie,wręczając mi róże.
-Nie musiałeś-powiedziałam bezinteresownie-No więc czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
-Charlotte wiem jak bardzo cię zraniłem,ale to nie zmieni mojego uczucia do Pezz.Zawsze będę ją kochał-oznajmił,kładąc rękę na moim kolanie.
-Jeśli przyszedłeś tu,żeby pierdolić mi takie gatki szmatki o waszej wielkiej love story to lepiej będzie jak już sobie pójdziesz-powiedziałam stanowczo,strącając jego rękę z mojego kolana.
-Posłuchaj mnie-powiedział Zayn,trzymając mnie za ramiona-Pogubiłem się.Kocham was obie.Wiem to jest chore,ale taka jest prawda.Dzisiaj jak cię pocałowałem od razu wiedziałem,że coś między nami jest.To było takie silne,że musiałem tu przyjść i porozmawiać o tym z tobą.Charlotte kocham cię-powiedział,nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Zayn zrozum to,że musisz wybrać...albo ona albo ja.Nie możesz prowadzić podwójnego życia.A poza tym...
Nie zdążyłam dokończyć,ponieważ brunet zakrył moje usta swoimi.Całowaliśmy się namiętnie i bardzo długo.Czułam jak moje całe ciało drży z podniecenia.Zayn poczuł to i uśmiechnął się,nie przestając mnie całować.W końcu przestał i zaczął pieścić swoimi pocałunkami moją szyję.
Położyłam prawą rękę na jego ramieniu,a drugą zaczęłam rozpinać jego czarną koszulę.Nagle Malik wziął mnie na ręce i zaniósł do schowka,który znajdował się na tyłach ogrodu.Brunet jednym kopnięciem otworzył drzwi,kładąc mnie na drewnianym stole.Zayn położył się na mnie,ściągając mój granatowy t-shirt oraz czarne dresy.Jego oczom ukazała się czarna,koronkowa bielizna.Malik uśmiechnął się łobuzersko,pieszcząc moje piersi.
W tym samym czasie próbowałam dobrać się do spodni Zayn'a i jednym ruchem jego białe rurki wraz z koszulą leżały już na drugim końcu pomieszczenia.Malik przylgnął do moich ust,rozpinając mój stanik.Jego ciałem kierowało dzikie pożądanie,które z minuty na minutę było coraz większe.
Właśnie popełniałam największy błąd swojego życia,którego będę żałować.
-Zayn nie możemy tego zrobić.Przecież jesteś z Perrie.Nie ja tak nie mogę-powiedziałam,zbierając swoje rzeczy.
Po chwili brunet zagrodził mi drogę do wyjścia i wyrwał mi rzeczy z ręki,rzucając na drugi koniec schowka.
-Nigdzie nie idziesz! Chcę zrobić to z tobą i być tym pierwszym,z którym to zrobisz-oznajmił Zayn,całując mnie-Wiem,że chcesz tego tak samo,jak ja.Przecież widzę jak na mnie zerkasz i to twoje podniecenie w oczach,jesteś taka słodka-powiedział Malik,zdejmując białe bokserki.
Po chwili ujrzałam dużego i już nabrzmiałego penisa.Brunet złapał mnie za ramiona i odwrócił tyłem do siebie.Podparłam się o ścianę.W pewnym momencie poczułam lekki ból.Zayn delikatnie wszedł we mnie.
Na początku poruszał się bardzo powoli,lecz z czasem zaczął przyspieszać.
-Ohhh...Zayn-jęknęłam.
-Kocham cię-szepnął zasapany Malik.
Oboje czuliśmy,że nasza eksatazaa  jest już blisko.W pewnym monecie po moim ciele przeszło kilka mocnych dreszczy.Krzyknęłam z rozkoszy. z  Przez chwilę czułam się jak w raju.Przyjemność,którą dostarczył mi Zayn była niesamowita...tego nie dało się opisać.Nie chciałam,żeby przestawał.Zauważyłam jednak,że Zayn jeszcze nie doszedł.
Zacisnął mocno ręce na moich pośladkach i w całości wchodząc we mnie.Krzyknęłam z bólu.
-Zayn,przestań to boli!-jęknęłam.
Lecz Malik mnie nie słuchał,a po chwili ciele przeszła fala rozkoszy.Poczułam jak gorąca sperma zalewa mnie całą od środka.Zmęczony brunet opadł na krzesło,mówiąc:
-Jak na pierwszy raz muszę przyznać,że całkiem dobra jesteś w te klocki.
Nie miałam ochoty mu odpowiadać.Kiedy już oboje się ubraliśmy,pocałowałam namiętnie Zayna.
-Idź już-powiedziałam i wybiegłam z pomieszczenia.
Nie wiem,co we mnie wstąpiło.Kochałam go,ale z drugiej strony jak sobie pomyślę,że to samo co noc robi z Perrie,zawrzało we mnie.Obiecałam sobie,że będę o niego walczyć.Bez względu na wszystko on będzie mój.
Wchodząc do domu,spojrzałam na wyświetlacz w komórce,dochodziła 2 w nocy.Wnet usłyszałam dziwne jęki i sapanie.Zbliżając się do schodów odgłosy były coraz donośniejsze.Będąc już koło mojego pokoju,zauważyłam,że te jęki dochodziły z sypialni Louisa.Drzwi były lekko uchylone.Ciekawość nie pozwalała mi zwlekać i pozwoliłam zajrzeć sobie do środka.Łóżko było tak ustawione,że Lou i Harry byli odwróceni tyłem do mnie.
To,co tam zauważyłam totalnie mnie zaskoczyło.Loui i Styles uprawiali seks.Czułam jak robi mi się gorąco i przez chwilę myślała,że tam wejdę i zaproponuje im trójkącik.W końcu się opanowałam...przecież Louis to mój brat! Z moich erotycznych fantazji wyrwał mnie ich krzyk,a po chwili wtulili się w siebie,całując się namiętnie.Prędko pobiegłam do swojego pokoju,przebierając się w piżamę w marchewki,którą dostałam od Lou w zeszłe urodziny.
Położyłam się do łóżka,wpatrując się przez chwilę w sufit i usnęłam.