piątek, 15 marca 2013

Rozdział 3

-Co ty tutaj robisz?-spytałam,nie okazując zaskoczenia.
-Charlotte musimy sobie coś wyjaśnić-oznajmił Zayn,stojąc w progu.
Wpuściłam go do środka i usiedliśmy w salonie.Po chwili zjawił się Harry i Louis.Przywitali się z Malikiem i wyszli,mówiąc,że idą na kręgle.Brunet złapał mnie za rękę,nie odrywając wzorku ode mnie.Szybko uwolniłam rękę z jego uścisku.
Mulat zauważywszy świeże rany w okolicach żył natychmiast zareagował:
-Podcinasz sobie żyły?
-Nie twój interes-odburknęłam.
-Właśnie,że to mój interes.Martwię się o ciebie-odparł.
-Wiesz daruj sobie...takie gówno możesz wciskać swojej dziewczynie.Nie rusza mnie to.
-Co się z tobą dzieje?Tydzień temu byłaś całkiem inna.Śmialiśmy się i żartowaliśmy.Gdzie sie podziała tamta Charlotte?
-Tamtej Charlotte już nie ma i nigdy nie wróci i to wszystko przez ciebie-krzyknęłam i pobiegłam na górę,zamykając się w łazience.
Po chwili zjawił się Zayn,uderzając w drzwi,błagający o ich otworzenie.Gorączkowo poszukiwałam żyletki,która zawsze znajdowała się pod wanną.Przypomniałam sobie,że mój kochany braciszek wyrzucił je wszystkie.Nagle uświadomiłam sobie,że miałam w kieszeni scyzoryk.Szybko go wyjęłam i przejechałam nim mocno po mojej ręce.Nagle krew trysnęła z z mojej ręki,robiąc coraz większą kałużę wokół mnie.
Osunęłam się na podłogę.Zrobiło mi się ciemno przed oczami.W pewnym momencie Malik wyważył drzwi i wyrwał mi z rąk scyzoryk.Wyjął bandaże z apteczki,która znajdowała się koło lustra i zaczął owijać nimi moją rękę.
-Przestań!-krzyknęłam-To nie ma sensu.Pozwól mi odejść.Moje życie bez ciebie nie ma sensu.Dobrze wiedziałeś,że z naszej przyjaźni wyjdzie coś więcej.Zayn...ja cię kocham-powiedziałam cicho.
Nagle brunet przestał owijać moją rękę w bandaż i popatrzył na mnie zdziwiony.
-Co powiedziałaś?-spytał zaskoczony.
-Kocham cię,ale przecież to nic dla ciebie nie znaczy-powiedziałam rozpaczliwie.
Zayn bez słowa owinął moją rękę i wziął mnie na ręce,prowadząc do pokoju.Położył mnie na łóżku i zaczął całować.Moje wargi ściśle przywarły do jego ust.Malik całował mnie jak w transie.Po chwili odepchnął mnie,mówiąc:
-Charlotte nie powinniśmy...ja mam dziewczynę i bardzo ją kocham.Zapomnij o tym,co się tutaj wydarzyło.Przepraszam.Jestem skończonym kretynem,który zrobił ci nadzieję.
-Tak jesteś skończonym kretynem i to przez ciebie Lou martwi się o mnie,bo palę,ćpam i podcinam sobie żyły.Kocham cię,a ty perfidnie to wykorzystałeś.Wykorzystałeś to,że jestem taka naiwna i dałam się tobie uwieść.Nie chcę cię już więcej widzieć.Wynoś się stąd!-krzyknęłam zrozpaczona.
Brunet nie mówiąc nic szybko wyszedł z pokoju.Kiedy znalazł się na dole mocno trzasnął drzwiami.Wtuliłam się w pluszowego,brązowego misia,którego dostałam od Louiego na moje 8 urodziny.Czułam jak łzy jedna po drugiej spływają po moim policzku.Kiedy Louis wraz ze Styles'em wrócili,udawałam,że śpię.Nie chciałam przysparzać mu dodatkowych zmartwień i problemów.
Nagle usłyszałam śmiech brata.Widać było,że jest z Loczkiem szczęśliwy.Usłyszałam jak zamykają się w sypialni obok.Ściany były tutaj takie cienkie,że wszystko dokładnie słyszałam.
-Lou mam na ciebie dziką ochotę.Zróbmy to teraz-nalegał Harry.
-Hazz nie dzisiaj,a jak Charlotte się obudzi i zastanie nas w takiej niezręcznej sytuacji to,co wtedy?-spytał Loui.
-Louis przecież wiesz,że Lott śpi twardym snem i nic nie jest w stanie jej obudzić-wyjaśnił Styles.
Po chwili nastała cisza.Przeczuwałam,że się całowali.Cieszyłam się,że przynajmniej mój braciszek był uszczęśliwiony.Spojrzałam na bandaż owinięty wokół mojego nadgarstka.Dotknęłam lekko materiału.
Zabolało.Na szczęście rana już nie krwawiła.Ale bardziej bolało mnie to,że Zayn nie odwzajemnia mojego uczucia jakie do niego żywię.W pewnym momencie na wyświetlaczu mojego czarnego iphon'a pojawiła się wiadomość.To był Malik.
Nie chciałam tego czytać,ale coś w moim mózgu mówiło mi zaciekle,żebym przeczytała."Lottie pogadajmy jeszcze raz.Czekam na dole".Wstałam po cichu z łóżka,wyglądając przez okno.Na podwórku stał Malik z bukietem białych róż.Wyszłam cicho z pokoju,szybko pokonując schody i niebawem znajdowałam się już na zewnątrz.
Brunet widząc mnie uśmiechnął się do mnie,wręczając mi róże.
-Nie musiałeś-powiedziałam bezinteresownie-No więc czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
-Charlotte wiem jak bardzo cię zraniłem,ale to nie zmieni mojego uczucia do Pezz.Zawsze będę ją kochał-oznajmił,kładąc rękę na moim kolanie.
-Jeśli przyszedłeś tu,żeby pierdolić mi takie gatki szmatki o waszej wielkiej love story to lepiej będzie jak już sobie pójdziesz-powiedziałam stanowczo,strącając jego rękę z mojego kolana.
-Posłuchaj mnie-powiedział Zayn,trzymając mnie za ramiona-Pogubiłem się.Kocham was obie.Wiem to jest chore,ale taka jest prawda.Dzisiaj jak cię pocałowałem od razu wiedziałem,że coś między nami jest.To było takie silne,że musiałem tu przyjść i porozmawiać o tym z tobą.Charlotte kocham cię-powiedział,nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Zayn zrozum to,że musisz wybrać...albo ona albo ja.Nie możesz prowadzić podwójnego życia.A poza tym...
Nie zdążyłam dokończyć,ponieważ brunet zakrył moje usta swoimi.Całowaliśmy się namiętnie i bardzo długo.Czułam jak moje całe ciało drży z podniecenia.Zayn poczuł to i uśmiechnął się,nie przestając mnie całować.W końcu przestał i zaczął pieścić swoimi pocałunkami moją szyję.
Położyłam prawą rękę na jego ramieniu,a drugą zaczęłam rozpinać jego czarną koszulę.Nagle Malik wziął mnie na ręce i zaniósł do schowka,który znajdował się na tyłach ogrodu.Brunet jednym kopnięciem otworzył drzwi,kładąc mnie na drewnianym stole.Zayn położył się na mnie,ściągając mój granatowy t-shirt oraz czarne dresy.Jego oczom ukazała się czarna,koronkowa bielizna.Malik uśmiechnął się łobuzersko,pieszcząc moje piersi.
W tym samym czasie próbowałam dobrać się do spodni Zayn'a i jednym ruchem jego białe rurki wraz z koszulą leżały już na drugim końcu pomieszczenia.Malik przylgnął do moich ust,rozpinając mój stanik.Jego ciałem kierowało dzikie pożądanie,które z minuty na minutę było coraz większe.
Właśnie popełniałam największy błąd swojego życia,którego będę żałować.
-Zayn nie możemy tego zrobić.Przecież jesteś z Perrie.Nie ja tak nie mogę-powiedziałam,zbierając swoje rzeczy.
Po chwili brunet zagrodził mi drogę do wyjścia i wyrwał mi rzeczy z ręki,rzucając na drugi koniec schowka.
-Nigdzie nie idziesz! Chcę zrobić to z tobą i być tym pierwszym,z którym to zrobisz-oznajmił Zayn,całując mnie-Wiem,że chcesz tego tak samo,jak ja.Przecież widzę jak na mnie zerkasz i to twoje podniecenie w oczach,jesteś taka słodka-powiedział Malik,zdejmując białe bokserki.
Po chwili ujrzałam dużego i już nabrzmiałego penisa.Brunet złapał mnie za ramiona i odwrócił tyłem do siebie.Podparłam się o ścianę.W pewnym momencie poczułam lekki ból.Zayn delikatnie wszedł we mnie.
Na początku poruszał się bardzo powoli,lecz z czasem zaczął przyspieszać.
-Ohhh...Zayn-jęknęłam.
-Kocham cię-szepnął zasapany Malik.
Oboje czuliśmy,że nasza eksatazaa  jest już blisko.W pewnym monecie po moim ciele przeszło kilka mocnych dreszczy.Krzyknęłam z rozkoszy. z  Przez chwilę czułam się jak w raju.Przyjemność,którą dostarczył mi Zayn była niesamowita...tego nie dało się opisać.Nie chciałam,żeby przestawał.Zauważyłam jednak,że Zayn jeszcze nie doszedł.
Zacisnął mocno ręce na moich pośladkach i w całości wchodząc we mnie.Krzyknęłam z bólu.
-Zayn,przestań to boli!-jęknęłam.
Lecz Malik mnie nie słuchał,a po chwili ciele przeszła fala rozkoszy.Poczułam jak gorąca sperma zalewa mnie całą od środka.Zmęczony brunet opadł na krzesło,mówiąc:
-Jak na pierwszy raz muszę przyznać,że całkiem dobra jesteś w te klocki.
Nie miałam ochoty mu odpowiadać.Kiedy już oboje się ubraliśmy,pocałowałam namiętnie Zayna.
-Idź już-powiedziałam i wybiegłam z pomieszczenia.
Nie wiem,co we mnie wstąpiło.Kochałam go,ale z drugiej strony jak sobie pomyślę,że to samo co noc robi z Perrie,zawrzało we mnie.Obiecałam sobie,że będę o niego walczyć.Bez względu na wszystko on będzie mój.
Wchodząc do domu,spojrzałam na wyświetlacz w komórce,dochodziła 2 w nocy.Wnet usłyszałam dziwne jęki i sapanie.Zbliżając się do schodów odgłosy były coraz donośniejsze.Będąc już koło mojego pokoju,zauważyłam,że te jęki dochodziły z sypialni Louisa.Drzwi były lekko uchylone.Ciekawość nie pozwalała mi zwlekać i pozwoliłam zajrzeć sobie do środka.Łóżko było tak ustawione,że Lou i Harry byli odwróceni tyłem do mnie.
To,co tam zauważyłam totalnie mnie zaskoczyło.Loui i Styles uprawiali seks.Czułam jak robi mi się gorąco i przez chwilę myślała,że tam wejdę i zaproponuje im trójkącik.W końcu się opanowałam...przecież Louis to mój brat! Z moich erotycznych fantazji wyrwał mnie ich krzyk,a po chwili wtulili się w siebie,całując się namiętnie.Prędko pobiegłam do swojego pokoju,przebierając się w piżamę w marchewki,którą dostałam od Lou w zeszłe urodziny.
Położyłam się do łóżka,wpatrując się przez chwilę w sufit i usnęłam.

                 
   
          

2 komentarze:

  1. Super, ale musisz napisać coś jeszcze o tej Carly :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow
    Zajebisty rozdział :DDD
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń