piątek, 8 marca 2013

Rozdział 2

Siedząc na parapecie w pokoju,usłyszałam pukanie do drzwi.
-Charlotte,otwórz-błagał Louis.
Nie odpowiadałam.
-Ja się po prostu o ciebie martwię.Jestem za ciebie odpowiedzialny.Jesteś moją siostrą,którą bardzo kocham i nie chcę stracić-mówił przez drzwi.
Udawałam,że go nie słyszę.W głębi serca dobrze rozumiałam mojego brata.Tylko dlaczego nie mógł zroumieć tego,że to moje życie i mogę robić z nim co chcę.
W końcu zrezygnowany uderzył mocno w drzwi i zszedł na dół.
Kiedy oglądałam gwiazdy,zauważyłam Harry'ego zbliżającego się do naszego domu.Szybko zeskoczyłam z parapetu i z szybkością geparda wyszłam po cichu z pokoju i usiadłam na schodach.Po chwili w drzwiach pojawił się Styles.Przywitał się czule z Lou i poszli do salonu.
-Loui co jest?Wyglądasz na przybitego.
-Już brak mi słów do tej dziewczyny-powiedział zdenerwowany.
-Chodzi o Charlotte?Tą piękną,słodką dziewczynę?-spytał zdziwiony Loczek.
-Tak.Harry ja na prawdę nie wiem,w którym miejscu popełniłem błąd.Co ja takiego zrobiłem,że ona pali i do tego bierze narkotyki.Nie mówi mi o niczym,co mogłoby być przyczyną palenia i brania tego świństwa.Rozmawiamy ze sobą tak często,jak to tylko możliwe.Nagle oddaliła się ode mnie,a przecież ja chcę ją uchronić od niebezpieczeństw czychających na jej życie-odparł.
-Louis to nie twoja wina.Robiłeś wszystko,żeby ją od tego uchronić.Może jakby się zakochała to wtedy przestałaby brać-powiedział Styles,kładąc rękę na dłoni Lou.
-Ostatnio mówiła mi,że podoba jej się Zayn,ale chyba nie jest nim zainteresowana.Z resztą on ma dziewczynę-oznajmił Loui.
Wstałam ze schodów jak oparzona i pomału ruszyłam w stronę pokoju.Oparłam się o drzwi,lekko osuwając się o nie.Przysłuchiwałam się chwilę ich rozmowie,kiedy nagle zrobiło się cicho na dole.Poczułam nagły głód.To nie był taki głód,który się czuje z braku dostarczenia energii potrzebnej organizmowi.
Dokładnie wiedziałam,gdzie to jest.Leżało sobie pod klepką.Zerwałam się na równe nogi i podbiegłam w stronę podłogi znajdującej się pod łóżkiem.Otworzyłam ją jedną ręką,a moim oczom ukazały się spore ilości marichuany i innych mocniejszych środków.Wzięłam pierwsze,lepsze opakowanie i rozsypałam na podłodze,robiąc papierowy rulonik z kartki,która leżała obok.
Podzieliłam proszek na porcje i zaczęłam wciągać raz do jednej,raz do drugiej dziurki od nosa.Kiedy skończyłam położyłam się na łóżku.Czułam,że odlatuje,a sufit,który był biały nagle zamienił się w błędne koło.Dopiero wtedy w pełni zaspokoiłam moje pragnienie.Żaden ból nie był mnie teraz w stanie zniszczyć.Czułam,jak tak energia rozprzestrzenia się po całym moim ciele i dociera aż do samego mózgu.
Natychmiast wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.W ciagu sekundy pokonałam schody i znalazłam się w salonie.Chciałam przeprosić Louisa,jednak to,co zobaczyłam przyprawiało mnie o zaskoczenie.Przez chwilę nie mogłam uwierzyć w to,co widzę.Już nawet pomyślałam,że to po tych narkotykach mam jakieś omamy.
Jednak to nie były omamy ani sen.To działo się na prawdę...Harry całował się z Lou.Przez przypadek stłukłam wazon znajdujący się na szafce niedaleko schodów.Loui i Styles natychmiast przestali i zwrócili wzrok na mnie.Nie mówiąc nic pobiegłam z powrotem na górę,zamykając się w swoim pokoju.
Po chwili zjawił się mój brat,uderzając mocno o drzwi.
-Charlotte proszę cię otwórz-błagał.
-Nie gadam z gejami-powiedziałam stanowczo.
-Charlotte mówię poważnie,otwórz te drzwi,bo je zaraz wyważę-krzyknął zdenerwowany.
Louis był niezwykle przekonywujący,kiedy już coś mówił na poważnie,dotrzymywał słowa.I tak było tym razem.W końcu zeszłam z parapetu i otworzyłam drzwi Lou...i Loczkowi,którzy powoli weszli do mojego pokoju i usiedli na łóżku.Usiadłam na granatowym,obrotowym krześle,wpatrując się w okno.
-Skarbie spójrz na mnie-odparł łagodnie Loui.
Odwróciłam wzrok na nich,czekając na dalszy ciąg monologu mojego brata,który mnie przerażał.Bałam się tego,że Louis potwierdzi to,że jest gejem.Oboje z Harrym skompromitują się na całej linii.I co ja wtedy powiem biednej Carly,która tak rozpaczliwie chciała poznać Styles'a.
-Już dawno chcieliśmy ci to powiedzieć,ale Lou nie był do końca przekonany do tego,co do mnie czuje-zaczął Loczek.
-Jak długo to trwa?-spytałam,zachowując zimną krew.
-3 miesiące-odpowiedział Lou.
-A co z El?Masz zamiar nadal ją okłamywać?
-Zerwałem z nią dzisiaj-odrzekł-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki był to dla mnie ból,widząc ją płaczącą i to przeze mnie.W jej oczach byłem ideałem,chociaż mam wiele wad.Teraz jestem skończonym dupkiem,kretynem,który ją wykorzystał ją jako przykrywkę naszego związku z Harrym.
Styles przytulił go mocno,całując w czoło.Przez chwilę zrobiło mi się żal Louiego.Cierpiał z powodu krzywdy zadanej Eleanor.Podeszłam do niego,przytulając go.
-Louis pamiętaj,że zawsze będziesz moim najukochańszym barciszkiem i nie ważne,co zrobisz i jaką podejmiesz decyzję,ja zawsze będę z tobą,wspierając cię w chwilach wzlotów i upadków.Kocham cię-powiedziałam,całując go w policzek.
Loczek uśmiechnął się promiennie i wypuścił mojego brata z uścisku.Lou odwrócił się tyłem do mnie.Wiedziałam,że płakał i wstydził się pokazywać swoje słaości,a szczególnie łez.Jednak po paru chwilach odwrócił się w moją stronę,uśmiechając się.
-Loui ja chciałam cię przeprosić.Nie chciałam,żeby to tak wyszło.Chcę być z tobą szczera,bo nie chcę tego ukrywać,ale palę papierosy i nie mogę przestać ich rzucić-powiedziałam.
-Nie ja nie wierzę...Charlotte przecież niczego ci nie brakuje,masz wszystko,co zechcesz.Dlaczego palisz?Masz jakieś problemy?A może chcesz zwrócić na siebie uwagę?
-Nie to nie tak...to jest skomplikowane.Jakiś tydzień temu byłam u Zayn'a,chciałam z nim pogadać jak przyjaciółka z przyjacielem.Zamierzałam mu powiedzieć,ze go kocham,ale kiedy ujrzałam go z Perrie,całujących się...odechciało mi się i z płaczem uciekłam stamtąd,biegnąc do domu-powiedziałam,a kilka łez spłynęło po moim policzku.
Louis podbiegł w moją stronę i ukląkł przy mnie,kładąc ręce na moich kolanach.Otarł łzy z policzka,mówiąc:
-Wiesz dobrze,że Zayn nie zostawi Pezz.Bardzo ją kocha i nigdy jej nie skrzywdzi.Kochanie taka jest prawda.Nie rób sobie nadziei na to,że Zayn zostawi dla ciebie Perrie.Jesteście przyjaciółmi i tak już zostanie,ale nie smuć się pojutrze przyjeżdża Caroline-twoja ukochana kuzynka-powiedział Lou,przytulając mnie.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Otworzę-odrzekł Loczek i zniknął za drzwiami.
-Charlotte ktoś do ciebie-zwołał z dołu.
Zdziwiłam się kto mógł o tej porze do mnie przyjść.Wolnym krokiem wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.       
    
 
             

2 komentarze:

  1. Dlaczego ludzie muszą zawsze kończyć w takim momentach ?
    To mnie wkurwia.
    Co do rdz. Larry *__________________*
    Weny <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Larry *.* OmG ;** Jestem ciekawa reakcji Carly, gdy sie dowie o Styles'ie :d @RoksiaBieber

    OdpowiedzUsuń