środa, 6 marca 2013

Rozdział 1

-Co to jest!-krzyknął Louis i wbiegł do mojego pokoju,rzucając gazetę na łóżko.
Popatrzyłam na magazyn,w którym widniało moje zdjęcie z papierosem i białym proszkiem w przeźroczystym opakowaniu.
-Wytłumacz mi to! Bierzesz narkotyki?Dziewczyno przecież możesz się od tego uzależnić!Spieprzysz sobie życie.Masz dopiero 16 lat!-wrzasnął.
Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego.Wiedziałam,że powstrzymuje się od użycia wulgaryzmów.
-Przepraszam-powiedział po chwili,przytulając mnie mocno do siebie.
-Loui! Robisz mi aferę za jeden papieros! Chciałam spróbować jak to jest.Obiecują,że już nigdy więcej nie wezmę tego do ust.Jeśli chodzi o narkotyki to nie biorę.To było mojej koleżanki-powiedziałam,wpatrując się w brata.
Nagle poczułam jak krople łez spływają po moim policzku.
-Louis...przepraszam,że przynoszę ci wstyd,ale taka już jestem nie zmienisz mnie.Nie potrafię być tym,kim na prawdę nie jestem-odpowiedziałam.
Lou popatrzył na mnie swoimi pięknymi,niebieskimi oczami.Jego kasztanowe,rozwiane włosy zawsze wyglądały zniewalająco.Przyjaciółki zawsze zazdrościły mi takiego przystojnego brata.Eleanor jest cholerną szczęściarą,że ma takiego kochającego i czułego chłopaka jakim jest Loui.
-Dobrze.Wierzę ci,ale zrozum,jestem twoim bratem i bardzo się o ciebie martwię.Nie chcę,żebyś się stoczyła na samo dno.Tu już nie chodzi o zespół.Tu chodzi o ciebie-oznajmił,ocierając z mojego policzka krople łez.
-Kocham cię-powiedziałam,przytulając się do brata.
-Ja ciebie też,ale wybacz...muszę już lecieć,bo mamy za chwilę z chłopakami wywiad-powiedział,targając moją grzywkę i zniknął za drzwiami.
Westchnęłam.Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra.Moje gęste długie,kruczoczarne włosy opadały bezwładnie na ramiona.Zaspane,brązowe oczy ślepo błądziły po odbiciu lustrzanym.
Ruszyłam w stronę okna i ujrzałam Louisa,który wsiadał do samochodu.Zauważywszy mnie pomachał na pożegnanie i odjechał.W pewnym momencie poczułam wibracje w jednej z kieszeni moich szarych dresów.To była moja najlepsza przyjaciółka Carly.
-Cześć kochanie!-krzyknęła radośnie-Mogłabym wpaść do ciebie za godzinę?
-Jasne-oznajmiłam bezinteresownie.
-To do zobaczenia-powiedziała i rozłączyła się.
Położyłam się na łóżku,wpatrując się w biały sufit.Na prawdę chciałam się zmienić.Lou wiedział,że się starałam.Podniosłam się energicznie i powędrowałam do łazienki.Wzięłam długą,gorącą kąpiel i zrobiłam makijaż.
Wychodząc spojrzałam na zegarek,dochodziła 12.Niebawem miała przyjść Carly.Po chwili usłyszałam dzwonek.Szybko zeszłam po schodach i otworzyłam drzwi.Moim oczom ukazała się wysoka,szczupła blondynka.
Jej bystre,zielone oczy wpatrywały się w moje.Bujne,puszyste loki sięgały jej do pasa.Uwielbiałam bawić się jej włosami i robić różne,wymyślne fryzury.Przyjaciółka weszła do środka,rzucając tą samą gaze,co Loui.
-Carly proszę cię...już dość mam na dziś wykładów na temat życia-bąknęłam.
-Louis?-spytała.
Przytaknęłam.
-Z drugiej strony to mu się nie dziwię.Jest twoim bratem i czuje się za ciebie odpowiedzialny.Stara się zastąpić ci rodziców,którzy wyjechali do Irlandii wraz z twoimi 4 siostrami.On chce dla ciebie jak najlepiej i zrozum w końcu to,że się cholernie martwi-oznamiła.
-Ok...dobra rozumiem nie musisz mi tego mówić.Wystarczy,że mój kochany braciszek wyprawił mi kazanie-powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Cieszę się,że zrozumiałaś.Jesteś dla nas najważniejsza-powiedziała zadowolona.
-Kocham cię-szepnęłam.
Carly nie mówiąc nic obdarzyła mnie tym jednym z najlepszych uśmiechów jakie posiadała.Spędziłyśmy miłe popołudnie na poddaszu.Opowiadałyśmy sobie śmieszne historie,które przydarzyły nam się w ferie.
-Charlotte...mam do ciebie prośbę-zaczęła niepewnie przyjaciółka.
Spojrzałam w jej duże,piękne oczy.
-Wiesz jak bardzo podoba mi się Harry...mogłabyś mi załatwić spotkanie z nim?-spytała.
Znałam wszystkich chłopców z zespołu,więc mogłam być z każdym.Nie byłam jednak nimi zainteresowana.Chociaż przyznam szczerze,że Zayn podobał mi się najbardziej.
-Jasne dla ciebie wszystko-powiedziałam,tuląc ją do siebie.
-Dziękuję kochana jesteś-powiedziała,całując mnie w policzek.
Po chwili znajdowałyśmy się na dole.Pożegnałyśmy się i umówiłyśmy się na jutro.Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie.Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam papierosa.Włożyłam go do ust i zapaliłam.
Wnet usłyszałam warkot silnika.Wyjrzałam przez okno w kuchni.To był mój brat.Szybko ugasiłam papierosa i usiadłam na czarnej,skórzanej kanapie,włączając telewizję.W drzwiach pojawił się zmęczony Louis.
Rzucił w kąt swoją niebieską torbę i usiadł obok mnie.
-Mam dla ciebie prezent.
Zwróciłam wzrok na Lou i uśmiechnęłam się promiennie.Loui wyjął z kieszeni małe,białe pudełko i wręczył mi je.Wzięłam je do ręki,przyglądając mu się.
-Otwórz-nalegał,a jego niebieskie oczy migotały z zachwytu.
W końcu otworzyłam pudełko i zobaczyłam parę srebrnych kolczyków z małymi szmaragdami,które błyszczały w świetle.
-Dziękuję-powiedziałam i przytuliłam go.
-Charlotte?Paliłaś?
Popatrzyłam na niego zdziwiona.Myślałam,że się nie dowie.
-Tak-odpowiedziałam.
Nie próbowałam go nawet kłamać,bo Louis dokałdnie wiedział kiedy to robię.
-Przecież obiecałaś mi,że już nigdy więcej nie zapalisz-powiedział Lou,trzymając nerwy na wodzy.
-Loui! To moje życie i to moja sprawa jak je spożytkuje.Więc nie wpieprzaj się do niego!-krzyknęłam i pobiegłam na górę.  
           

3 komentarze:

  1. Awww *___________________*
    Masz bardzo ciekawy pomysł na opowiadanie .
    Czekam na nn <33
    Ps. Mam proźbę, mogłabyś mnie informować na twitterze o nn ?
    @JulaOfficial_
    Weny <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się! ;3 @RoksiaBieber

    OdpowiedzUsuń